Nowe restrykcje mają spowolnić przyrost zachorowań na koronawirusa w Polsce.
Już wcześniej, bo w marcu, wiele zakładów odwołało zabiegi i zamknęło swoje drzwi dla klientów. Z uwagi na dynamicznie rozwijającą się sytuację pandemiczną w kraju oraz w trosce o zdrowie klientów i pracowników gabinety zostały zamknięte do odwołania. Zawieszone zostały także zabiegi rehabilitacyjne i masaże. Usług nie można realizować również poza salonami – np. wizyty w domach są niedozwolone.
Mimo zakazu, wiele kobiet nadal korzysta z usług fryzjerskich lub kosmetycznych – umawiają się z fryzjerem w domu lub idą do zamkniętego zakładu.
Niektórzy fryzjerzy nie mają wyjścia – oszczędności się kończą, a rachunki, ZUS, pracowników i czynsz za lokal trzeba zapłacić. Niektórzy fryzjerzy nie mają wyjścia – oszczędności się kończą, a rachunki, ZUS, pracowników i czynsz za lokal trzeba zapłacić. nadal pracują, ale w pełnej konspiracji i ukryciu. Przedsiębiorcy mogą dostać karę finansową lub ponieść odpowiedzialną karną (pozbawienie wolności do ośmiu lat) za niedostosowanie się do rządowych zaleceń.
Jakiś czas temu włoskie media podały, że strażnicy miejscy zauważyli na ulicy dobrze ostrzyżonego mężczyznę. Funkcjonariusze zatrzymali go do kontroli. Mężczyzna przyznał, że właśnie wyszedł od fryzjera, który przyjmował w swoim zakładzie. Kary otrzymali i fryzjer, i klient.
Klientki ryzykują i mimo zagrożenia chcą dobrze wyglądać podczas przymusowej kwarantanny.
Odrosty, niezrobione paznokcie czy rzęsy są dla niektórych kobiet oznaką zaniedbania i przyczyną gorszego samopoczucia. Chcą wyglądać pięknie, nawet podczas siedzenia w domu. Jest popyt, jest i podaż. Kobiety same dzwonią i proszą o wykonanie usługi. Klientki skrzykują się na tajnych grupach na Facebooku, gdzie wymieniają się namiarami do fryzjerów lub manikiurzystek, którzy przyjmują podczas pandemii. Pełna konspiracja, wiadomości prywatne. Większość fryzjerów z podziemia działa na zasadzie polecenia, niektórzy sami się ogłaszają w popularnych portalach. Co kilka minut pojawiają się posty z prośbą o numer telefonu do fryzjera lub kosmetyczki – po uzyskaniu namiarów, post szybko znika, ponieważ wiele dziewczyn krytykuje (i słusznie) takie postępowanie.
Co ciekawe, wiele osób zadaje sobie pytanie, jak problem fryzury rozwiązał premier Mateusz Morawiecki. Internauci zauważyli, że na początku kryzysu miał dłuższe włosy, a po jakimś czasie na jednej z konferencji pojawił się w krótszej, eleganckiej stylizacji. Czy obciął się sam? Może ktoś mu pomógł? Żona? A może fryzjer działający w podziemiu?
Środowisko fryzjerskie huczy od plotek.
Przeczytaj także: Jak może wyglądać branża beauty po pandemii? Wykończy ją Internet?