Z powodu koronawirusa zostało w Polsce zamkniętych około 130 tysięcy gabinetów kosmetycznych i fryzjerskich. Według danych portalu OLX Praca, w kwietniu 2020 roku nie pojawiała się na nim niemal żadna oferta zatrudnienia w branży beauty. Z kolei z ankiety przeprowadzonej przez portal Gabinet od zaplecza wynika, że 71 procent właścicieli salonów kosmetycznych ocenia czerwiec 2020 jako gorszy pod względem przychodów niż rok poprzedzający, a przecież wtedy było już po lockdownie. Chcąc przetrwać lub nie stracić dużej części dochodów, zarówno osoby pracujące w branży urodowej, jak i producenci kosmetyków, wprowadzili więc nowe rozwiązania, umożliwiające korzystanie z ich usług także w czasie kwarantanny. Wygląda na to, że część z nich przetrwa całkiem długo.
Przede wszystkim bezpieczeństwo
Koronawirus sprawił, że wiele osób zwraca teraz uwagę na kwestie, które kiedyś nie miały dla nich znaczenia. Zakładanie maseczki, mycie rąk po wizycie w sklepie czy po spacerze, dezynfekcja dłoni w galeriach handlowych – robimy to nie tylko dlatego, że musimy, ale także dlatego, że wiemy, jakie to ważne. Zmian zwiększające bezpieczeństwo wprowadziły również gabinety beauty i siłownie: w wielu z nich klientom mierzy się przed wejściem temperaturę, prosi o wypełnienia ankiety na temat stanu ich zdrowia. Preferowane jest umawianie wizyt przez Internet lub telefonicznie niż osobiście. Właściciele dbają również o to, by wnętrza ich salonów były jak najczystsze i jeszcze większą wagę przykładają do sterylizacji sprzętu, mycia powierzchni wspólnych, czyszczenia klamek, dostępne są jednorazowe rękawiczki dla klientów, preferuje się płatności kartą. W siłowniach zalecane jest stosowanie własnych mat, korzystanie ręczników papierowych zamiast suszarek automatycznych (które zresztą są wyłączone), dezynfekcja szafki po treningu. W wielu przypadkach zmniejszył się limit miejsc na zajęciach, co sprawia, że ćwiczy się bardziej komfortowo. Sieć luksusowych londyńskich siłowni Third Space zainstalowała nawet specjalne systemy wentylacji z kontrolowaną jonizacją bipolarną, która dba o to, by powietrze w pomieszczeniach zawsze było świeże i wolne od zarazków.
Bezdotykowe testowanie kosmetyków i przymiarki fryzur
Według danych Nielsena, w marcu 2020 roku sprzedaż „kolorówki” spadła o 39 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Kobiety, jako że nie musiały, a nawet nie mogły, na co dzień wychodzić z domu gdzie indziej niż po przysłowiowe bułki do sklepu, w dużej części zrezygnowały z robienia makijażu, przy okazji dając skórze odpocząć. Do tej pory w Polsce i wielu innych krajach obowiązuje nakaz noszenia maseczek w przestrzeni publicznej – komunikacji miejskiej, w sklepach i nie wiadomo kiedy i czy na dobre ten nowy zwyczaj zniknie. Kobiety rzadziej się więc malują i z większą ostrożnością podchodzą do zakupu kolorowych kosmetyków – ze względów bezpieczeństwa nie mogą ich testować w sklepie, ponieważ większość drogerii, ze względów higienicznych, wycofała się z udostępniania testerów. I tu na pomoc ruszają sztuczna inteligencja i technologia rozszerzonej rzeczywistości, które już niedługo mogą umożliwić wirtualne testowanie kosmetyków. Większość z tych pomysłów jest dopiero w postpandemicznych powijakach, ale np. brytyjska marka beauty Meiyume udostępniła niedawno możliwość testowania zapachów w drogeriach… za pomocą ruchu. Wystarczy poruszyć się w odpowiednim kierunku, by ze specjalnej maszyny został ulotniony konkretny zapach. W ten sposób można też testować produkty do pielęgnacji skóry i kosmetyki kolorowe w formie płynnej – trzeba jeszcze tylko podłożyć rękę pod dystrybutor.
Internet rusza na pomoc
Ze swoimi „bezdotykowymi” właściwościami z pomocą przychodzi też Internet. W czasie lockdownu wzrosła (i do tej pory nie maleje) popularność aplikacji, które umożliwiają skorzystanie z pomocy wirtualnego asystenta i sprawdzenie, w jakiej fryzurze czy kolorze ubrania będziemy wyglądać najlepiej. W podobny sposób radziły też sobie w czasie zamknięcia gabinety: uruchomiono szereg teleporad, wideokonsultacji jeden na jeden. W Internecie jest też mnóstwo tutoriali: „jak zrobić ozdoby na paznokciach w domu”, „obcinanie włosów dla początkujących – ty też sobie z tym poradzisz”. Firmy kosmetyczne, fryzjerzy w czasie lockdownu zamieszczali w swoich Instagram Stories odpowiedzi na spływające do nich od klientów pytania, pojawiły się możliwości czatu czy spotkania na żywo przez Zooma albo Skype’a z ekspertami branży beauty. Możliwe było np. uzyskanie porady fryzjerskiej dotyczącej tego, co zrobić z nieudaną fryzurą, którą próbowało się samodzielnie zrobić w domu. Co więcej, okazało się, że webinary, szkolenia, warsztaty też można bezproblemowo przeprowadzać wyłącznie przez Internet, nie musząc ruszać się z domu. Część z tych usług była płatna, ale z wielu opcji można było skorzystać za darmo.
W czasie lockdownu wzrosła również ilość dostępnych online treningów. Wiele siłowni właśnie w ten sposób próbowało się finansowo podratować – za niewielką opłatą można było dołączyć do treningu prowadzonego z domu przez ulubioną trenerkę czy trenera z osiedlowego klubu fitness. Okazało się, że – choć bardzo to lubimy – nie zawsze trzeba iść do kosmetyczki czy fryzjera, a nawet na siłownię osobiście, co jest bez wątpienia wygodne i zapewne po części takie internetowe konsultacje, treningi jeszcze długo będą święcić triumfy.
Naturalne? Nie zawsze znaczy bezpieczne
W ostatnich latach bardzo popularne stały się kosmetyki naturalne. Wygląda jednak na to, że po epidemii koronawirusa może się to trochę zmienić. Nie zawsze bowiem to, co w 100 procentach nieprzetworzone, jest zdrowe. Można w tym miejscu wspomnieć o reklamowanej przez różnej maści znachorów tzw. surowej wodzie. W przeciwieństwie do wody lecącej z kranów czy dostępnej w butelkach wody źródlanej, które są oczyszczone, surowa woda dostępna jest prosto ze źródełka. A to oznacza, że pełno w niej bakterii czy mikroskopijnych resztek roślinnych żyjątek. Kosmetyki naturalne też wybieraliśmy do tej pory ze względu, jak wskazuje sama nazwa, na ich bliskość natury. Uznawaliśmy je za lepsze dla zdrowia, ponieważ pozbawione są konserwantów czy barwników. I to prawda, choć często przez to ich trwałość jest krótsza, a bezpieczeństwo skorzystania z maseczki algowej wprost z morza jest mniejsze niż to, gdy algi są morskie, ale reprodukowane w sterylnych warunkach w laboratorium. Oczywiście unikanie tego, co sztuczne, jest jak najbardziej wskazane, jednak czasy koronawirusa uświadomiły, że można połączyć naturalny kosmetyk z „oczyszczeniem” go w laboratorium. Takie innowacje wprowadziła m. in. marka One Ocean Beauty, a wiele polskich firm z kosmetykami ekologicznymi stosuje tę praktykę od dawna.
Lockdown to też czas wzmożonego korzystania z „nienaturalnych” preparatów antybakteryjnych (chyba że ktoś przygotowywał je samodzielnie na bazie spirytusu w domu). W tym kierunku poszła i branża kosmetyczna. Clinique i Revlon we włosiu produkowanych przez siebie pędzli do makijażu umieściły drobinki środka antybakteryjnego. Antybakteryjny może też być… lakier do paznokci. Ten marki dr Remedy posiada składniki działające przeciwgrzybicznie.
Nie zapominajmy o dotyku
Tym, dlaczego odbieramy wizytę u fryzjera jako przyjemną jest nie tylko możliwość uzyskania nowej, w domyśle – lepszej fryzury, ale i myśl o masażu głowy czy perspektywa rozluźnienia się w czasie mycia włosów. No i nie zapominajmy o innej formie regeneracji poprzez dotyk – różnego rodzaju masażom. W czasie lockdownu dostęp do nich był bardzo utrudniony. Na szczęście i z tymi ograniczeniami, dzięki nowym technologiom, a konkretnie technologii haptycznej, można sobie poradzić. Technologia ta działa w następujący sposób: w odpowiedzi na akcję użytkownika wytwarzane są przez konkretny sprzęt bodźce dotykowe. Tego rodzaju rozwiązanie zastosowano w interfejsie FULU – to japońskie słowo, które po polsku znaczy „namacalny”. FULU wygląda jak sztuczny paznokieć, który zakłada się na ten prawdziwy. Dzięki gadżetowi i połączeniu Bluetooth można poczuć fakturę tkaniny ubrania sprzedawanego w sklepie, wiatr we włosach, a nawet przekazać bliskiej – również korzystającej z FULU – osobie to, co sami odczuwamy, np. dotykając w danym momencie trawy. Technologia cały czas jest opracowywana – kto wie, może w przyszłości umożliwi wykonywanie wirtualnego masażu?
Przeczytaj także: Najtrwalszy manicure – który zabieg wybrać?