X zamknij

Dołącz do newslettera
i odbierz darmową
kartę SPA&More.

Z kartą SPA&MORE stać Cię na więcej

Co najmniej 10% zniżka do SPA, DAY SPA i klinik medycyny estetycznej.
Korzystaj ze specjalnych rabatów tylko dla zapisanych do newslettera!

Dołączam i odbieram kartę
fot. Grażyna Gudejko

Przesilenie wiosenne

Felieton Jowity Budnik
Sezon, który właśnie się rozpoczął budzi we mnie mieszane uczucia. Sama nie wiem, czy się cieszyć, czy narzekać.

Z jednej strony dni są coraz cieplejsze, słońca coraz więcej, przyroda budzi się do życia, codziennie zaskakując nowymi pączkami, listkami i kakofonią ptactwa o czwartej nad ranem. Z drugiej, tym gorzej znoszę mroźne noce i krupę śnieżną. Niby żyć się chce i perspektywa majowych spacerów aż odurza, ale jak tu przetrzymać przesilenie wiosenne, żeby do tego maja w ogóle dotrwać?

Ciśnienie tak niskie, że powinny od niego raczej boleć kostki, niż głowa (tak, ja też kiedyś nie rozumiałam, co to meteopatia i skąd starsi ludzie wiedzą, że zbiera się na deszcz, albo będzie halny, a teraz, jakimś cudem, wszystko to już ogarniam), spać się chce na okrągło, a poziom energii mam mniej więcej taki, jak w akumulatorze malucha zakopanego na zimę pod śniegiem.

Ciągle muszę uważać, żeby przypadkiem gdzieś nie przysiąść na chwilę, zwłaszcza, kiedy się śpieszę, bo może zabraknąć mi czasu na zebranie sił, żeby się potem podnieść. Podejrzewam, że nawet gdybym potknęła się przypadkiem i gdzieś upadła, wolałabym się raczej zdrzemnąć, niż niepotrzebnie wstawać. Ponieważ jednak, mimo wszystko, wieczna ze mnie optymistka, postanowiłam poszukać sposobów, które postawią mnie na nogi i jakoś oszukają organizm, że już można, ba! – nawet należy, cieszyć się wczesną wiosną.

Na pierwszy ogień: detoks

Może sama bym tego nie wymyśliła, ale od kiedy jeździmy z kolegami po Polsce ze spektaklami Teatru Gudejko „Nerwica natręctw”, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu i razem chodzimy na posiłki. Siłą rzeczy widzę, co oni jedzą. A zwłaszcza kiedy nie jedzą, tylko się oczyszczają. Poznać ich wtedy można po profesjonalnych, chłodzących torbach, w których, zamiast pojemnych pudełek, tkwią niewielkie butelki albo słoiczki. W miejsce śniadania zielona zawiesina, zamiast sałatki pomarańczowy płyn, potem żółty w porze lunchu, a na obiad różowy koktajl. Przed snem oczywiście już tylko bezbarwna woda.
Co prawda na własne oczy widziałam, jak przy wspólnym stole silna wola pryskała, jak bańka mydlana, i zamiast soku z buraka w detoks wkradał się dorsz, albo i cielęcina, ale nie będę zdradzać publicznie tajemnic moich przyjaciół. Ups…

W ramach mojego prywatnego detoksu na razie zamieniłam tylko niezdrowe napoje gazowane na świeżo wyciskane soki i pomyślałam, że to super sprawa na dobry początek. Do tego dużo, dużo warzyw, mnóstwo kiełków plus nowalijki, zero cukru i wiara, że taka wiosenna dieta zapewni mi odpowiedni zastrzyk energii. Oczyma wyobraźni już widziałam, jak mój organizm zdrowszy i zdrowszy każdego dnia, aż podskakuje z radości. Za to w realu, niestety, spać mi się chce z dnia na dzień coraz bardziej.

No i skoro już wczesna wiosna, to trzeba się ruszyć na poważnie!

Wybrać się do lasu, na spacery i marsze, na minimum godzinę dziennie. Od samego myślenia o tym zrobiło mi się ciepło na sercu, a pies, któremu zdradziłam mój szałowy plan, ucieszył się jeszcze bardziej. Ach, jak będziemy śmigać, ja i on (a właściwie ona) po tych leśnych duktach, po zbudzonych do życia ostępach, podziwiając dziką przyrodę i napotkane po drodze stworzonka. Pierwszego dnia ruszyłyśmy dziarsko i już w połowie drogi zerwał się wiatr, który w ciągu kilku minut przywiał czarne, burzowe chmury, z których sypał najpierw grad, a potem taki śnieg, że ja dziękuję. Wyglądałam jak człowiek lodu, który zgubił swojego mamuta, a nie pani wiosna. Postanowiłam, że następnym razem wybiorę się do lasu w maju. W drugiej połowie maja, tak jakoś po 14-tym.

Ostatecznie uznałam, że nie ma się dokąd śpieszyć, ani robić nerwowych ruchów, żeby przyrodę poganiać. Wiosna na dobre i tak przyjdzie, niezależnie od moich wysiłków, a ja któregoś dnia po prostu zerwę się rano rześka i pełna energii jak skowronek. Na razie jednak powinnam pogodzić się z tym, że stary niedźwiedź mocno śpi i na pewno nie wolno budzić go bez powodu zbyt wcześnie. Aby do maja!


Przeczytaj także: Brzydka płeć


Endermologia ciała i endermolift oraz biolifting twarzy – poznaj nowoczesne zabiegi na skórę

Bezoperacyjne odmłodzenie skóry twarzy i ciała? Do wyboru mamy sporo zabiegów SPA. Opisujemy 3 z nich.

Proteinowanie włosów w pigułce

Proteinowanie nie jest nowością dla fanów pielęgnacji, jednak ostatnio bije rekordy popularności na forach poświęconym dbaniu o włosy. Na czym dokładnie polega ten proces?

Marka Mohito po stronie ekologii

Kolejna modowa marka dołącza się do akcji ochrony środowiska. Mohito walczy ze zmianami klimatycznymi – brand wypuścił specjalną linię ubrań Mohito Cares i W tej akcji wspiera ją dziennikarka Paulina Sykut-Jeżyna, która aktywnie angażuje się społecznie i podejmuje publicznie temat zmian klimatycznych.

Jak wygląda detoks joga?

Nasz organizm codziennie musi walczyć ze stresem, problemami oraz niekorzystnymi warunkami środowiskowymi – smog, pestycydy, plastik, metale ciężkie. Te wszystkie elementy mogą wpływać na nasze zdrowie i samopoczucie. Aby wrócić do równowagi na pomoc przychodzi detoks joga.

Jowita
Budnik

Aktorka. Trafiła przed kamerę i na deski profesjonalnego teatru jeszcze jako dziecko. Zadebiutowała w filmie „Kochankowie mojej mamy” Radosława Piwowarskiego, aby potem zagrać ponad 60 ról w kinie, telewizji i teatrze. Prawdziwym przełomem w jej karierze było spotkanie z duetem reżyserskim: Joanną Kos-Krauze i Krzysztofem Krauze, u których zagrała we wszystkich filmach, począwszy od „Długu”. Najważniejszymi wspólnymi obrazami stały się „Plac Zbawiciela”, „Papusza” i „Ptaki śpiewają w Kigali”. Laureatka Lwów, Orłów oraz wielu innych polskich i zagranicznych nagród dla najlepszej aktorki. Prywatnie żona, mama dwóch córek i kobieta z apetytem na życie.
fot. Grażyna Gudejko
ZOBACZ WSZYSTKICH NASZYCH AUTORÓW