Nie ma dnia, żeby nie dochodziły do nas co raz to nowe informacje na temat epidemii koronawirusa. Jesteśmy pozamykani w domach, a obserwując statystyki łatwo dojść do wniosku, że sytuacja na świecie nie jest najlepsza. Wszystkie założenia stają pod znakiem zapytania, ludzie tracą pracę, giełda szaleje od negatywnych rokowań, przedsiębiorcy bankrutują. COVID-19 drastycznie zmienił codzienność milionów ludzi. Powoli zaczyna docierać do nas jak kruche jest życie oraz, że człowiek wcale nie powinien uważać się za władcę świata i nie może mieć nad wszystkim kontroli. Nie bagatelizując w żaden sposób powagi niebezpieczeństw, z jakimi musimy się borykać przez wirusa, warto zaznaczyć jego wpływ na otaczające nas środowisko, bo ten według ekologów jest zaskakująco duży. Okazuje się, że kiedy cały świat staje w miejscu i wstrzymuje oddech, powoli odzyskuje go nasza poturbowana katastrofami ekologicznymi planeta. Mimo, że w większości przypadków zmiany są jedynie chwilowe, reakcja przyrody na odrobinę spokoju od ludzkiej ingerencji skłania do refleksji.
Okazuje się, że kiedy cały świat staje w miejscu i wstrzymuje oddech, powoli odzyskuje go nasza poturbowana katastrofami ekologicznymi planeta
Czystsze wody w weneckich kanałach
Większość turystów odwiedzających najbardziej romantyczne miasto we Włoszech z reguły doświadczało rozczarowania oglądając mętną i brudną wodę akwenów. Według mieszkańców chętnie relacjonujących zjawisko za pośrednictwem swoich social mediów, stan wody zdecydowanie się poprawił. Obecnie można cieszyć się widokiem przezroczystej tafli. Chociaż Wenecja położna jest nad morzem Adriatyckim, do tej pory trudno było dostrzec w kanałach morską faunę. Dziś pływają tu ławice drobnych ryb, na powierzchni kołyszą się łabędzie, a dzikie kaczki nie boją się składać jaj w miejscach dotychczas wypełnianych przez tłumy. Wszystko to podyktowane jest ograniczeniem do maksimum ruchu turystycznego oraz uniemożliwieniem swobodnego poruszania się.
Podobnie jest na Sardynii, gdzie w porcie Cagliari pojawiły się delfiny, trudne do zaobserwowania z nadbrzeża w normalnych warunkach. Wstrzymanie żeglugi zachęciło ssaki do podpłynięcia bliżej ludzi.
Tymczasowe zmniejszenie śladu węglowego i lepsza jakość powietrza
Intensywna emisja gazów cieplarnianych jest zmorą naszych czasów. Niesie za sobą nieodwracalne szkody wyrządzone ekosystemowi. Obecnie większość z nas, ze względu na domową izolację, rzadziej używa samochodów. Produkcja przemysłowa jest na dużo niższym poziomie, niż przed epidemią. Zmalało zapotrzebowanie na ropę naftową. Według statystyk, przez rozprzestrzeniającego się koronawirusa zanotowano około 70 % mniej lotów krajowych. Te wszystkie czynniki mają zbawienny wpływ na klimat. Według serwisu Carbonbrief, dzięki przedsięwzięciom mającym na celu walkę z wirusem, ślad węglowy w samych Chinach zmniejszył się o jedną czwartą, co ma przełożenie na poziom zanieczyszczeń powietrza. Smog obniżył się o ponad 30% w porównaniu z tym samym okresem w zeszłym roku. Po podjętych środkach prewencyjnych i zatrzymanie Chińczyków w domach, emisja dwutlenku węgla mogła spaść do tej pory aż o 100 mln ton. W krajach Europy, do których wirus dotarł najszybciej również odnotowano spadek CO2.
Ludzie w zamknięciu, ulice przejmują dzikie zwierzęta
Chociaż brzmi to jak krótki opisu katastroficznego filmu science-fiction, takie sytuacje co raz częściej się zdarzają. Przykładu można szukać bardzo blisko, bo już w Zakopanem. Internet zalewają zdjęcia jeleni i saren przechadzających się po opustoszałym mieście. Zwierzęta na co dzień żyją w zagajnikach, blisko ludzi, ale nigdy nie odważyły się wkroczyć na ruchliwe chodniki między innymi Krupówek. W Barcelonie już po kilku dniach nieobecności tłumów pojawiły się dziki, nigdy nie widziane w centrum stolicy Hiszpanii. Ulicami miasteczek położonych na obrzeżach Walii przechadzają się także kozice górskie. Po spokojnych alejkach Marsylii spacerują pawie, kaczki i bażanty. Zmniejszona obecność człowieka na ulicach miast i w obszarach ościennych sprawia, że zwierzęta lądowe zaczynają eksplorować miejskie rejony – do tego stopnia, że pojawiają się w nich także i drapieżne gatunki. Na drogach chilijskiego Santiago została zaobserwowana puma, która na szczęście w porę została schwytana.
Niestety, według ekologów, te wszystkie anomalie są tylko zjawiskiem przejściowym. Sytuacja powróci do „normalności”, gdy tylko skończy się okres kwarantanny, a ludzie wrócą do trybu życia sprzed epidemii. Mimo wszystko jednak warto zastanowić się jak mógłby wyglądać świat, gdyby układ sił między człowiekiem, a przyrodą opierał się na szacunku i pielęgnacji tego, co natura ma nam jeszcze do zaoferowania.
Przeczytaj także: Dzikie zwierzęta na ulicach miast